MP Four

Poradnik nowoczesnego domu

Motoryzacja

Samochody elektryczne – z punktu widzenia ekonomi jeszcze na nie za wcześnie

Niewiele rodzajów samochodów wzbudza równe emocje u kierowców, jak pojazdy elektryczne. Szczególnie modele marki Tesla, ale również sportowe Audi, Volkswageny czy Mercedesy zachwycają osiągami, a w szczególności – momentem obrotowym. „Elektryki” są również reklamowane jako sposób na oszczędną jazdę, przywileje na drodze (np. możliwość jazdy buspasem w mieście) czy wyzwania związane z ochroną środowiska. Czy jednak faktycznie samochody elektryczne okażą się zbawieniem dla motoryzacji?

Dlaczego „elektryki” stają się modne?

Co stoi za rosnącą popularnością samochodów elektrycznych? Pomijając osiągi sportowych modeli (które dosłownie „wgniatają w fotel” z uwagi na wysoki moment obrotowy dostępny w pełnym zakresie prędkości obrotowej), to stoi za tym polityka. Samochody elektryczne są promowane, a ich wprowadzanie na rynek wymuszane przez Unię Europejską, która obliguje producentów do oferowania coraz większej części swoich pojazdów właśnie w wersjach elektrycznych. Również nabywcy mogą liczyć na dopłaty, dzięki czemu te zazwyczaj o wiele droższe od normalnych pojazdy są dostępne w relatywnie normalnych cenach.

Ponadto za rosnącą popularnością samochodów elektrycznych stoi moda na bycie „eko” a one same są reklamowane jako rozwiązania na kryzys klimatyczny przed jakim stoi nasza planeta. Niewygodne kwestie są często pomijane i w rezultacie do nabywcy trafiają wyłącznie superlatywy w postaci haseł jak odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, a ponadto mniejsze zużycie klocków hamulcowych, niższe koszty napraw i oczywiście oszczędności na stacji paliw.

Czy samochody elektryczne rzeczywiście mają sens?

Obiektywnie rzecz ujmując – nie. Są drogie (bez rządowych dopłat na rynku mogłyby się utrzymać tylko sportowe modele wyróżniające się osiągami), nie tak ekologiczne jak mogłoby się wydawać oraz nietrwałe. Dlaczego nie są tak ekologiczne? Przede wszystkim z uwagi na sposób pozyskiwania prądu – przykładowo w Polsce zdecydowana większość energii pochodzi ze spalania węgla w elektrowniach, co nie jest o wiele lepsze dla środowiska niż spalanie paliwa w silnikach umieszczonych w samochodzie. Dodatkowo sam proces produkcji wymaga wykorzystania znacznych ilości metali ziem rzadkich – w tym np. litu, przy którego pozyskiwaniu emituje się znaczne zanieczyszczenia, a zatrudnieni przy tej pracy ludzie pracują w bardzo ciężkich warunkach (również dzieci). Ponadto problematyczna jest sama utylizacja zużytych samochodów elektrycznych. Ich żywotność notabene daleka jest od tego, co byśmy sobie życzyli – niedawno opublikowano dane dotyczącego siedmioletniego egzemplarza Tesli, którego zasięg wynosił 72 kilometry. A mówimy o samochodzie wysokiej klasy, a większość modeli nawet nie zbliża się jakością baterii czy wykonania do amerykańskiej marki. Wiele wskazuje wiec na to, że elektryki są raczej ślepą uliczką, niż realną przyszłością motoryzacji.